Wydarzenia,  Wyprawy

Kierat 2011

W dniach 20 – 22 maja 2011 wystartowała z Limanowej kolejna już – VIII –  edycja Międzynarodowego Ekstremalnego Maratonu Pieszego KIERAT 2011.

100 km nieprzerwanego marszu (dzień i noc) po górach powiatu limanowskiego – Beskidu Wyspowego i Gorców. 3500 m podejść i 30 godzinny limit czasu to nie lada wyzwanie dla śmiałków którzy postanowili wystartować w tym roku. Sam wiedziony chęcią sprawdzenia siebie oraz inauguracji sezonu górskiego postanowiłem także wystartować.

Wyruszyłem więc w piątek popołudniem z Krakowa aby dotrzeć przed 18.00 do Limanowej gdzie był start oraz meta biegu. Po drodze rozpętała się konkretna burza co jeszcze przed startem miało być przedsmakiem trudności z jakimi przyjdzie zmierzyć się podczas biegu. Punktualnie o 18.00 z limanowskiego rynku wystartowało prawie 700 osób z nadzieją na pokonanie trasy maratonu. Pierwszy punkt położony w odległości 7km od startu można było osiągnąć bez większego problemu idąc oznaczonymi szlakami lub kierując się śladami co szybszych zawodników. Drugi punkt – Pasierbiecka Góra – mimo położenia na szlaku wymagał już trochę więcej inwencji tym bardziej iż limit czasu na jego zdobycie kończył się o 1.00 w nocy, a więc dawno po zachodzie słońca. Na punkcie oprócz odnotowania swojego przybycia można było odpocząć przy ognisku i zaplanować dalszy ciąg swojej podróży. Ze względu na dobre zakamuflowanie trzeciego punktu przy Diabelskim Kamieniu jedynie dzięki potężnemu samozaparciu i szczęściu udało mi się go zaliczyć. Po chwili odpoczynku w okolicach godziny 3.00 nad ranem wyruszam do kolejnego punktu. Ten udaje mi się zdobyć sporo przed godziną 6.00 rano i na tym postanawiam zakończyć moją wędrówkę. Po 35 km według punktów i sporo większej odległości według moich nóg powracam do bazy w Limanowej gdzie oczekują już pierwsi zawodnicy którzy pokonali całą trasę.

Bardzo fajna impreza i okazja do zmierzenia się z pogodą, zimnem, ciemnością oraz samym sobą. Za rok powracam tym razem z zamiarem przejścia całej trasy.

Mała galeria znajduje się tutaj.

 

3 komentarze

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *