Spartan Race
Spartan Race to kolejny z biegów w których w ostatnim czasie postanowiłem wystartować.
Mimo, że wybrałem opcję Sprint czyli najkrótszy dystans okazało się, że był to jeden z moich najcięższych i najtrudniejszych biegów. Przede wszystkim pogoda tego dnia była iście piekielna. Pełna ekspozycja na prawie całej długości trasy oraz bardzo wysoka temperatura już od godzin porannych ostro dawała się we znaki.
Dodatkowo spore bo prawie 400 metrowe przewyższenie gwarantowało, że będzie gdzie się zmęczyć samą trasą, a co mówić o przeszkodach. A właśnie, przeszkody. Te były bardzo urozmaicone od równoważni czy spacerze po rozwieszonej na ziemią taśmie po dźwiganie różnych ciężkich rzeczy, aż po rzut oszczepem czy wędrówkę korytem rzeki.
Niestety na przeszkodach nie można sobie było pomagać co powodowało, że w przypadku problemów na śmiałka czekało 30 karnych burpees. Przy tej temperaturze i słońcu potrafiły nieźle wykończyć. Do niektórych zadań można było podejść tylko raz jak choćby do rzutu oszczepem do słomianej kukły. Jeśli nie trafiliśmy albo nasz oszczep się nie wbił prawidłowo nie było zmiłuj. Więc dla osób które wcześniej nie miały możliwości się z takimi przeszkodami zetknąć było to w dużej mierze poleganie na szczęściu.
Ostatecznie udało mi się dotrzeć do mety i zdobyć upragniony spartański medal.