Władca Pierścieni – J.R.R. Tolkien
Może trudno w to uwierzyć ale niedawno minęło 50 lat od pierwszego wydania „Władcy”. Także dopiero niedawno miałem okazję przysiąść i przeczytać całą trylogię. Co ciekawe często używane określenie „Trylogia Władcy Pierścieni” nie jest do końca dokładne bo zamierzeniem autora nigdy nie było dzielenie swojego dzieła. Dopiero wydawca podzielił sześć ksiąg na trzy tomy i tak niejako nadał kształt jednej z najsłynniejszych jeśli właśnie nie najsłynniejszej powieści fantasy wszech czasów.
Ponieważ niedawna adaptacja kinowa rozsławiła tą powieść do tego stopnia, że ciężko znaleźć osobę która by nie wiedziała o czym jest „Władca Pierścieni” nie będę wgłębiał się specjalnie w fabułę (mimo iż istnieją momentami poważne rozbieżności między oryginałem, a adaptacją). Mogę tylko rzec iż nawet najmniejsze istoty zdolne są do największych czynów w obliczu niebezpieczeństwa i nawet na tych najmniejszych może czekać przygoda jaka nawet dla doświadczonych wędrowców wydawać by się mogła olbrzymia.
Po przeczytaniu całości muszę stwierdzić iż nie dziwię się dlaczego mimo tak długiego upływu czasu od pierwszego wydania, książka ta niezmiennie stawiana jest jako wzór w literaturze fantasy i niejako obowiązkowa lektura dla każdego fana gatunku. Bogactwo świata, rozbudowana fabuła z licznymi wątkami pobocznymi i epicki rozmach, a także humor i specyficzny styl nadający książce niepowtarzalnego charakteru. Wszystko to składa się na długie godziny (jeśli nie dni) spędzone w Śródziemiu na odkrywaniu jego bogactwa, tajemnic i śledzeniu próby jego uratowania. Polecam.