Harmonijka Hohner Marine Band 1896 Classic
Od jakiegoś czasu wróciłem do pogrywania na harmonijce, a że Marine Band był moim głównym towarzyszem tych muzycznych posiadówek postanowiłem napisać o nim parę słów.
Na harmonijce zacząłem grać już wiele lat temu ale później inne rzeczy zaczęły zajmować mi większość czasu więc harmonijka wylądowała w biurku. Przyznam, że nawet nie potrafię sobie przypomnieć jaki wtedy miałem model. W każdym razie kiedy parę lat temu chciałem ponownie coś pograć nie mogłem już jej nigdzie znaleźć więc musiałem zakupić coś nowego aby kontynuować swoją „karierę” harmonijkarza.
Bo przeglądnięciu licznych opinii i forów internetowych mój wybór padł na instrument ze stajni Hohnera. Po dłuższej przerwie chciałem kupić coś dla początkujących bo nie wiedziałem czy znów nie odłożę harmonijki do biurka ze względu na liczne obowiązki.
Mój opis i opinie będzie więc można traktować jako wskazówki dla początkującego muzyka, który chce stawiać swoje pierwsze kroki w harmonijkowym świecie. Zastrzegam, że jest to moja osobista opinia i każdy może mieć odrębne zdanie choćby ze względu na różne gusta.
Plusy harmonijki Hohner Marine Band 1896 Classic:
Historia i marka – firma Hohner, a dokładniej Hohner Musikinstrumente GmbH & Co. KG powstała w 1857 roku i oprócz harmonijek produkuje także inne instrumenty jak gitary czy akordeony. Warto wspomnieć iż już za życia jej twórcy stała się największą firmą produkującą harmonijki na świecie, a tytułowy Marine Band produkowany jest od ponad 100 lat. Fakt, że harmonijka wybierana była przez wielu znanych muzyków, choćby takich jak Bob Dylan, John Lennon, Bruce Springsteen, Marion Walter Jacobs czy też Neil Young świadczy nie tylko o jej poważaniu w muzycznym świecie ale również o tym, że decydując się na ten instrument kupujemy przedmiot niejako z duszą ale i z ugruntowaną pozycją na rynku.
Jakość i wygląd – lekka, nieduża i o klasycznym wyglądzie. Kiedy pierwszy raz wyjąłem ją z pudełka od razu wiedziałem, że będę chętnie po nią sięgał bo wykonanie naprawdę cieszy oko. Metalowe, zdobione pokrywy oraz grzebień z drewna gruszy dodatkowo wykończony na czarno po bokach i z tyłu harmonijki dają bardzo przyjemne wrażenie. Wszystko jest bardzo dobrze spasowane i nie ma się do czego wizualnie przyczepić.
Dźwięk – pierwsza próba i wrażenia bardzo przyjemne. Harmonijka reaguje bardzo szybko i ma jasny, klarowny dźwięk. Przyznam, że po dłuższej przerwie chwilę mi zajęło przyzwyczajenie się do niej i szerokości kanałów ale jak już spędziłem z nią chwilę to bez problemu mogłem zagrać proste melodyjki. Dla początkujących sporą podpowiedzią mogą być podpisane kanały choć oczywiście nie zobaczymy ich podczas gry.
Cena – kolejna niespodzianka bo za ten instrument zapłacimy jedynie około 100 zł. Ja swoją kupiłem dokładnie za 96 choć było to już chwilę temu.
Minusy harmonijki Hohner Marine Band 1896 Classic:
Gwoździe – w życiu każdego harmonijkarza przychodzi taki moment, że musi swój instrument rozebrać. Choćby po to aby go wyczyścić albo dostroić. Może być też tak, że wydaje nam się, że coś jest nie tak i chcemy zajrzeć do środka lub z czystej ciekawości przyjdzie nam do głowy dowiedzieć się co też powoduje, że takie małe „pudełko” potrafi takie cuda. Tutaj pojawia się problem bo zamiast śrubek są gwoździe. Oczywiście nie przeszkodzi nam to w rozebraniu „Marinki” ale gorzej może być z jej poskładaniem, a tym bardziej uzyskaniem zadowalającej szczelności.
Pęcznienie – po tym jak ją kupiłem chciałem tylko grać, grać i grać aby jak najszybciej wrócić do jako takiego poziomu, a później cieszyć się z kolejnych opanowanych technik czy wymyślonych improwizacji. Niestety, przynajmniej moja, puchnie. Grzebień wychodzi na tyle znacząco do przodu, że przy dłuższym graniu staje się to odczuwalne i przynajmniej mi przeszkadza. Po dłuższych sesjach instrument musi odpoczywać i to czasem więcej niż jeden dzień. Raz miałem tygodniową przerwę, a po niej dalej grzebień nie wrócił do pierwotnego kształtu. Przyznam, że z bólem serca myślę o papierze ściernym ale chyba bez tego się nie obejdzie jeśli dalej ma mi posłużyć.
Pudełko – harmonijka pakowana jest w jasne plastikowe pudełko z rysunkiem i opisem na górze oraz naklejką z kodem kreskowym i informacjami na spodzie. Samo pudełko, jak to pudełko, nie kupujemy przecież dla niego harmonijki. Jednak jego spasowanie, a właściwie brak powoduje, że „Marinka” tłucze się jak grzechotka i np. w plecaku czy kieszeni może być bardzo irytująca. Wystarczy wsadzić do pudełka kawałek ściereczki, który przyda się nam i tak do przetarcia instrumentu ale szkoda, że Hohner o tym nie pomyślał.
Podsumowując jest to bardzo fajna klasyczna harmonijka, która może dać wiele radości ale nie jest na pewno wolna od wad. O jej trwałości nie rozpisuje się gdyż to zależy od wielu czynników, również od egzemplarza.
Czy nadaje się ona dla początkującego? Mam mieszane odczucia. Przede wszystkim fakt pęcznienia może skutecznie zniechęcić nowicjusza do regularnej praktyki, a przecież przyjemność z obcowania z instrumentem jest jednym z elementów, który motywuje nas do regularnego grania.