Snajper na froncie wschodnim – Albrecht Wacker
Większość filmów i książek wojennych jest tak napisana albo ukazana aby jak najbardziej zainteresować i niejako ukazać żołnierskie życie jako coś co każdy facet powinien przeżyć. Jako przygodę, może trochę niebezpieczną ale dającą zastrzyk adrenaliny i możliwość przeżycia wielkich rzeczy, które później będzie można opowiadać kolegom czy wnukom przy kominku.
Niestety wojna to nie zabawa, a życie żołnierza to nie żadna romantyczna przygoda. Najczęściej to krew, pot i łzy, które niekoniecznie dobrze się sprzedają i zachęcają młodych ludzi do wstępowania w szeregi wojska. Książka Snajper na froncie wschodnim to spisane wspomnienia strzelca wyborowego 3 Dywizji Górskiej Josefa Allebergera. Jako osiemnastolatek został wysłany na front wschodni gdzie miał doświadczyć największych okrucieństw wojny o których jedynie przebąkuje się w innych publikacjach. Już od pierwszego dnia na froncie rzucony został w wir morderczych walk. Jako strzelec obsługujący ciężki karabin maszynowy miał przed sobą perspektywę przeżycia jedynie paru dni gdyż na gniazdach karabinów maszynowych jako na jednych z pierwszych celów koncentrował się ogień nieprzyjaciela. Na jego szczęście wkrótce lekko ranny został odesłany na tyły w celu sortowania zdobycznej radzieckiej broni.
Właśnie podczas takiego sortowania dostrzegł pośród innych karabinów broń z celownikiem optycznym. Było to Mosin-Nagant 91/30 z lunetką celowniczą o czterokrotnym powiększeniu model PU. Nasz bohater rozpoczął treningi z tego karabinu i po wykurowaniu ran do swojej jednostki wrócił już jako snajper. Tutaj po raz kolejny dopisało mu szczęście gdyż mógł pozostać przy życiu na tyle długo aby zdobyć wymagane dla strzelca wyborowego umiejętności.
Niestety dla jednostki Josefa i dla niego samego był to okres w którym armia niemiecka zakończyła okres zwycięstw, a armia radziecka przeszła do kontr ofensywy. Z każdym dniem sytuacja na froncie stawała się coraz trudniejsza i niemieccy żołnierze powoli ale stale musieli wycofywać się z wcześniej zdobytych terenów.
Ponieważ jest to książka będąca wspomnieniami młodego żołnierza rzuconego na ciężki front wschodni nie znajdziemy tutaj epickich opisów bitew, a jedynie twarde życie codzienne przeciętnego strzelca. Dzięki temu można bliżej poznać co czuli i jak radzili sobie żołnierze w okopach od najprostszych czynności dnia codziennego aż po zmagania ze strachem, brudem i wycieńczeniem, które stale im towarzyszyło. Dodatkowo czego nie znajdziemy w wielu innych książkach ze szczegółami opowiada ona o okrucieństwach i bezsensie wojny, a także stawia ona armię radziecką w niezbyt pozytywnym świetle. Oto bowiem dowiemy się jak podczas walk radzieccy żołnierze potrafili z głodu i wręcz fanatyzmu w walkach i wykonywaniu rozkazów zabijać i zjadać własnych kolegów z oddziałów. Jak podczas „wyzwalania” spod niemieckiej okupacji dopuszczali się niewyobrażalnych wręcz czynów od grabieży, poprzez gwałty zbiorowe, a na torturach, zarzynaniu całych szpitali polowych z rannymi czy też zabijaniu ciężarnych kobiet i przygwożdżaniu wyciętych noworodków do belek dachowym kończąc. Z opowieści tych wyłania się straszliwy obraz piekła jakim był front wschodni. Piekła jakie jedni ludzi potrafili zgotować innym. Równocześnie na uwagę zasługują wspomnienia dotyczące partyzantów działających na tyłach niemieckich którzy również potrafili wykazać się nieludzkim wręcz zachowaniem. Oto bowiem podczas jednego z patroli do niewoli wzięty zostaje młody niemiecki snajper. Przy próbie odbicia chłopaka okazuje się, że partyzanci obcięli mu wszystkie członki piłą wcześniej obwiązując je aby za szybko się nie wykrwawił, a na koniec przecięli go praktycznie na pół. W obliczu takich wspomnień człowiek dopiero zaczyna zastanawiać się jakim złem jest wojna i jakich czynów dopuszczali się żołnierze po obu walczących stronach.
Niesamowita książka warta przeczytania i głębszego zastanowienia. Polecam