Główny Szlak Świętokrzyski – ostateczne starcie
Już dwa razy zbierałem się aby przejść na raz cały Główny Szlak Świętokrzyski i za każdym razem pogoda psuła mi szyki. Ostatnio dotarłem do Diabelskiego Kamienia gdzie ze względu na wielogodzinną ulewę postanowiłem przełożyć skończenie szlaku na inny termin.
Okazja taka pojawiła się podczas lipcowego jeszcze urlopu więc postanowiłem dojechać do miejsca gdzie ostatnio skończyłem wędrowanie i wyruszyć w dalszą podróż. Także jeden ze znajomych, którzy wędrowali ze mną ostatnio postanowił spróbować ukończyć szlak.
Wyruszamy więc jeszcze przed wschodem słońca do Podklonówki, a następnie na zbocze Klonówki i platformę widokową skąd mogliśmy podziwiać budzące się do życia wraz ze wschodem słońca świętokrzyskie. Chwilę później byliśmy już przy naszym punkcie orientacyjnym czyli Diabelskim Kamieniu.
Następnie płosząc zdziwionego naszym pojawieniem się na polnej drodze zająca dotarliśmy do niewielkiej kapliczki. Najwyraźniej odbywała się tutaj jakaś „impreza” bo kapliczka miała liczne ślady opierania się różnym „nieczystym mocom”, a może to bliskość Diabelskiego Kamienia? W każdym razie w mocno przychylonej kapliczce Maryja straciła w tej walce głowę ale na szczęście sama kapliczka jeszcze stoi.
Sama kapliczka ma także dużą wartość dla osób przechodzących ten szlak ponieważ jest bardzo dobrym punktem orientacyjnym gdyż w okolicy innych oznaczeń szlaku znajdziemy jak na lekarstwo. Przez samą kapliczkę przechodzimy jakby na wprost (bo jak skręcimy w prawo tak jak prowadzi droga dojdziemy do hotelu „Przedwiośnie” i stamtąd będziemy musieli nadrabiać odległości asfaltem). W samej Amieliówce warto zobaczyć pomnik Rozalii i Wojciecha Grzegorczyków – poetów ludowych nagrodzonych w 1973 roku „Nagrodą Artystyczną dla Twórców Ludowych imienia Jana Pocka” przyznawanej przez Redakcję „Chłopskiej Drogi”.
Następnie przechodzimy przez rzekę Lubrzankę i przez Radostową i Wymyśloną dochodzimy do Świętej Katarzyny gdzie robimy sobie krótką przerwę przed zdobywaniem Łysogór.
Przy wejściu do Świętokrzyskiego Parku Narodowego przybijamy sobie okolicznościowe pieczątki i wyruszamy na najwyższy szczyt Gór Świętokrzyskich – Łysicę (612 m n.p.m.).
Następnie przez Agatę (608 m n.p.m.) oraz Przełęcz Kakonińską schodzimy do Przełęczy Św. Mikołaja z kapliczką tego samego świętego. Niestety również tutaj muszą działać „wpływy diabelskie” bo tablice informacyjne zostały dokładnie poodrywane i połamane.
Z przełęczy schodzimy dość szybko do Kakonina skąd najpierw asfaltową, a później leśną drogą biegnącą u podnóża Łysogór dochodzimy do Huty Szklanej. Teraz czeka nas podejście asfaltową drogą na Łysą Górę na której stoi klasztor w którym przechowywane są relikwie Krzyża Świętego. Oprócz tego warto wejść na platformę widokową z której zobaczymy piękną panoramę na północną stronę województwa świętokrzyskiego (oraz zobaczymy gołoborza), a także zajść do tutejszego muzeum.
Dalsza droga wiedzie nas do miejscowości Trzcianka skąd przechodzimy na chwilę w Pasmo Bielińskie zdobywając Kobylą Górę (391 m n.p.m.) aby następnie zejść do Paprocic skąd czeka nas dość długie podejście pod Gorę Jeleniowską (533 m n.p.m.) z rezerwatem geologiczno-leśnym o tej samej nazwie. Na Przełęczy Jeleniowskiej mój kompan podejmuje decyzje o rezygnacji z dalszej części wędrówki z powodu kontuzji, której nabawił się w okolicach Łysej Góry, a która coraz bardziej go spowolniała. Po upewnieniu się, że ma kto po niego przyjechać wyruszam w dalszą drogę. Teraz czeka mnie dość długie ale łagodne podejście pod Szczytniak (554 m n.p.m.) najwyższy szczyt Pasma Jeleniowskiego należący także do Korony Gór Świętokrzyskich.
Na szczycie oprócz tabliczki i krzyża partyzanckiego Drogi „Ponurego” nie ma wiele do oglądania więc zaczynam szybciej schodzić w kierunku Przełęczy Karczmarka, a po drodze przechodząc jeszcze przez Rezerwat Małe Gołoborze, który niestety trochę pozarastał, a ja też nie miałem specjalnie czasu na poszukiwanie ciekawszych odsłonięć skalnych.
W lesie zaczyna się robić coraz ciemniej więc przyspieszam kroku mimo pojawiającego się przelotnego deszczu. Niestety w okolicach Wesołówki (469 m n.p.m.) trafiam na dużą wycinkę wraz z tablicami informującymi o zakazie wstępu. Na szczęście nigdzie nie słychać prac więc powoli wędruje dalej. Powoli gdyż wskutek wycinki znikły oznaczenia szlaku, a teren jest tak porozjeżdżany, że ilość nowych dróg jest bardzo myląca. Zaczynam iść na azymut i niestety wychodzę na którąś ścieżkę równoległą do szlaku. Parę razy próbuje znaleźć właściwy szlak ale bujna roślinność i ciemności powodują, że idę po prostu w kierunku na Truskolaskę (448 m n.p.m.) posiłkując się czołówką.
W pewnym momencie dochodzę do miejsca w którym kończy się ścieżka, a zaczynają gęste zarośla. Skręcam więc w prawo i wychodzę z lasu paręset metrów wcześniej niż właściwy szlak więc dobijam do niego polnymi drogami niestety omijając cmentarz z I Wojny Światowej. Teraz już tylko chwila i jestem w Gołoszycach. Niestety mimo parokrotnego sprawdzania mapy i przeszukiwania okolicznych zarośli nie udaje mi się znaleźć kamienia informującego o końcu szlaku. Dochodzę więc jeszcze trochę dalej do przystanku i oficjalnie mogę cieszyć się z ukończenia całego szlaku. Dotarłem do końca nieco przed północą czyli pokonując przez cały dzień około 50 kilometrów. Czekając na transport do domu zdjąłem z siebie jeszcze 5 kleszczy, które najprawdopodobniej złapałem przedzierając się przez las pod koniec wędrówki. Na szczęście żaden nie zdążył jeszcze posmakować mojej krwi.
Cała galeria z wyprawy znajduje się tutaj.
Wcześniejsze moje przejścia i pierwsza część szlaku opisane są w artykułach poniżej.
4 komentarze
Jakub Milczarek
W Gołoszycach nie ma żadnego kamienia, tylko tabliczki na drzewie, informujące że szlak idzie dalej 🙂
Zerknij do mojego wpisu:
http://blog.milczarek.eu/2009/07/glowny-szlak-swietokrzyski-krotki-raport/
Tam zobaczysz Gosię, Rafała i mnie właśnie przy tych tabliczkach…
Świętokrzyski Włóczykij
@Jakub Milczarek – a to dobrze wiedzieć bo się naszukałem kamienia w zaroślach i już się martwiłem, że nie będę miał jego zdjęcia 🙂
Pijawa :P
Mordeczki jesteście w grubym błędzie 🙂
Proszę: https://lh3.googleusercontent.com/-fAr7jdfmnrY/VjxvoxtN7gI/AAAAAAAAEDI/xI3t4T4U-hswADNgHQdzFqDXr6fNrwmoQCCo/s800/DSC_0067.JPG
Kamień jest, ale za cmentarzem z I WŚ, przed wejściem na drogę asfaltową już ;P
Jakub Milczarek
@Pijawa 😛 – A to ciekawostka! Dziękuję za informację – teraz muszę się tam wybrać i zobaczyć na własne oczy 🙂