Sniper Ghost Warrior 2
Druga część polskiej gry snajperskiej była dla mnie miłym zaskoczeniem.
Postacią, którą przyjdzie nam grać jest Cole Anderson, snajper USA wysłany z misją na Filipiny w celu pomocy przy namierzeniu i przeszkodzeniu w przewidywanej operacji sprzedaży broni biologicznej.
Trochę szkoda, że autorzy nie zdecydowali się na bohatera ze swojego podwórka i stworzyli kolejną grę z amerykańskimi wojskami w roli głównej. Z drugiej strony podejrzewam, że był to zabieg czysto biznesowy aby gra lepiej sprzedawała się za granicą.
Sama fabuła nie jest jakoś specjalnie rozbudowana czy skomplikowana, a sposób jej przedstawienia niestety nie wciąga. Generalnie grając bardziej skupiamy się na klasycznym przechodzeniu kolejnych miejsc, a nie na celu w którym to robimy czy z ciekawości co będzie dalej.
Na duży plus zasługuje fakt iż twórcy najwyraźniej wyciągnęli wnioski z błędów popełnionych w pierwszej części bo tutaj w ogóle ich nie zauważyłem. Dodatkowo grafika jest bardzo przyjemna, a oprawa dźwiękowa bardzo dobrze współgra z całością.
Gra się bardzo przyjemnie, lokacje są ciekawe i dopracowane ale niestety mam parę punktów negatywnych do opisania.
Po pierwsze w niektórych momentach ludzie czy broń mogą się dziwnie zachowywać. Szczególnie kiedy ich trafimy. Zdarzyło mi się, że po upadku przeciwnika widziałem jeszcze w celowniku optycznym jak jego broń wystrzeliła w górę jak rakieta. Nie wiem co było tego powodem ale na szczęście pojawiło się to tylko raz.
Po drugie oskryptowanie nie zawsze działało tak jakbym sobie to wyobrażał. Przykład? Podczołguje się do skraju klifu. Pojawia się informacja, że mogę zająć tutaj stanowisko celem obserwacji i osłony swoich oddziałów. Wciskam odpowiedni klawisz, a mój snajper zaczyna rozkładać karabin. Po chwili okazuje się, że z tej pozycji nie widzę połowy planszy bo skrypt ustawił mnie w złym miejscu. Oczywiście pierwszą myślą była zmiana pozycji. Tutaj jednak niespodzianka – raz zajętej pozycji nie mogę zmienić. Pozostaje jedynie przejście całego rozdziału od nowa bo po zajęciu pozycji gra zapisuje się automatycznie więc przy próbie wczytania ostatniego punktu kontrolnego lądujemy w tym samym miejscu w tej samej sytuacji.
Kolejnym problemem jest dziwne ograniczenie w obszarze patrzenia przez lornetkę. To znaczy obserwuje przeciwnika w wiosce, a mój snajper automatycznie komentuje to co widzę. Niestety możemy zobaczyć tylko obszar który pasuje do przygotowanych skryptów. Nie możemy spojrzeć trochę w lewo czy trochę niżej. Mimo, że po skończeniu zwiadu nagle takie ograniczenie znika i możemy patrzeć gdzie chcemy. Zupełnie niepotrzebne, a jedynie frustrujące.
Gra jest liniowa. Totalnie. Nie będzie nam dane dokonać żadnego wyboru. Już nawet w części pierwszej mogliśmy pomóc lokalnym mieszkańcom i była to nasza decyzja. Tutaj nie spotkamy się z takimi smaczkami tylko przemy do przodu bez dylematów.
Plansze również są liniowe. Jest to mały szok po części pierwszej gdzie mieliśmy znacznie większą możliwość samodzielnego planowania działań i obierania pozycji czy też drogi do celu. Tutaj przez większość gry będziemy podążać za naszym członkiem zespołu lub też wykonywać jego polecenia w zakresie wyboru ścieżki czy likwidowanych celów. Jest to przez pewien okres fajne i realistyczne ale w grze powoduje znudzenie. Przydałoby się więcej możliwości wykazania inicjatywy i podjęcia decyzji.
Kolejną dziwną rzeczą jest fakt iż nie możemy podnieść broni przeciwnika. Rozumiem, że w momencie kiedy posiadamy swoją, sprawdzoną i przygotowaną do wykonania określonej misji to wtedy pogardzimy byle czym. Jednak w momencie w którym udaje nam się uciec po schwytaniu przez przeciwnika, każda broń jest lepsza niż żadna. My jednak dalej nie możemy podnieść broni zlikwidowanego przed chwilą wrogiego żołnierza. Totalnie nierealistyczne.
Informacja o opuszczeniu terenu misji wraz z licznikiem czasu. Takie coś dostaniemy na ekranie jeśli spróbujemy trochę pozwiedzać, oddalimy się od założonej przez twórców ścieżki dojścia do celu albo za bardzo oddalimy się od członka zespołu. Dla mnie najgorsza forma informowania o ograniczeniu terenu misji jaką znam. Wystarczyło by zaprojektować tak plansze aby nie dało się ich opuścić, a dodatkowo dodać słowną czy radiową motywację otrzymywaną od naszych sił.
Gra jest krótka. Niestety. Na najwyższym poziomie trudności przejście jej zajęło mi poniżej 7 godzin gdzie starałem się przechodzić ją skradając się i generalnie ciesząc rozgrywką. Dla kogoś skupionego jedynie na przejściu gry będzie to przynajmniej godzinę mniej co powoduje, że całą grę można przejść podczas jednego zimowego wieczoru.
Mimo tych wszystkich niedoskonałości gra daje wiele rozrywki, a bicie kolejnych rekordów odległości trafienia jest satysfakcjonujące i potrafi wciągnąć.