StarCraft 2
Wiele lat musiało upłynąć zanim Blizzard zdecydował się na wydanie kontynuacji swojego kultowego RTSa.
Nad oryginalnym StarCraftem spędziłem naprawdę potężną ilość godzin. W końcu była to gra, która zdefiniowała standardy strategi czasu rzeczywistego na wiele lat, a także stworzyła podwaliny nowego sportu, a właściwie e-sportu z widownią i nagrodami bijącymi na głowę standardowe widowiska sportowe.
Dlatego też pierwsze prezentacje nowej części oraz mechaniki gry wywoływały olbrzymie zainteresowanie w świecie gier. Blizzard znany był ze swojej wysokiej jakości więc poprzeczka została postawiona bardzo wysoko.
Niemałym zaskoczeniem stał się fakt podzielenia StarCrafta 2 na trzy odrębne części dla każdej z ras i wydawanych jako zupełnie osobne gry tym samym znacznie podnosząc cenę za cały zestaw. Mimo wielu głosów zaskoczenia i oskarżeń o „skok na kasę” po latach myślę, że gra broni się nie tylko niesamowitą grywalnością, klimatem, historią ale i całościowym odczuciem.
Historia, która była bardzo ważną częścią w oryginale, a później dodatku tutaj także nie została zaniedbana. W Wings of Liberty trafiamy do sektora Kuprulu w cztery lata od wydarzeń z Brood War-a. Arcturus Mengsk jako imperator rządzi twardą ręką i czerpiąc garściami z metod wykorzystywanych przez rząd który sam obalił. Raynor natomiast wraz ze swoimi ludźmi prowadzi przeciwko niemu kampanię ale brak mu sił i środków aby zadać jakikolwiek zdecydowany cios. Rebelia przygasa, a Jim zaczyna zatapiać swoje smutki, porażki i stratę Kerrigan w alkoholu. Światełkiem w tunelu okazuje się przybycie Tychusa – starego znajomego Jima i okazja do zarobienia paru groszy pracując dla tajemniczej Fundacji Moebiusa. Jak na złość w tym samym czasie Królowa Ostrzy po ostatnich latach ukrycia na Char postanawia przypuścić totalny atak na światy rządzone przez ludzi, a jakby tego było mało Zeratul przynosi wieści o istotach, które mogą przynieść zagładę całej galaktyce. Wygląda więc na to, że Jim Raynor będzie musiał znowu stanąć na wysokości zadania i poprowadzić swoich ludzi do zwycięstwa albo chociaż dać im szansę na przeżycie nadchodzących wydarzeń.
Nowa mechanika, jednostki, możliwość zastosowania różnych technologii na polu bitwy powoduje, że gra się naprawdę przyjemnie, a znakomite przerywniki filmowe podtrzymują klimat.
Po sukcesie nowej części przyszła pora na Zergów. Heart of the Swarm zabiera nas razem z Kerrigan w podróż do samego serca Roju. Dzięki nowym sprzymierzeńcom oraz ewolucji Królowa Ostrzy i jej siły stały się niebezpieczne jak nigdy dotąd. Umiejętności Kerrigan, a także poszczególne szczepy Zergów możemy dobrać przed każdą misją tak aby najlepiej przygotować się do wyzwań jakie na nas czekają. Wiedziona chęcią zemsty i zabicia Arcturusa, Kerrigan zrobi wszystko by go dopaść. Nawet porzuci szansę, którą dostała za sprawą artefaktu Xel’Naga. Także i tutaj pojawi się Zeratul, który poinformuje ją o istnieniu planety Zerus – na którym powstały i wyewoluowały pierwotne Zergi. Dzięki temu będzie mogła zrzucić pęta Amona i stać się prawdziwą Królową Roju.
Kolejne nowości w tej części to oczywiście nowe jednostki i umiejętności ale także następna porcja wyśmienitych filmików przygotowanych przez ekipę Blizzard-a.
Całą trylogię kończy epicka część poświęcona Protoss-om i ich walce nie tylko o odzyskanie rodzinnej planety – Aiur ale także o odzyskanie swojej rasy, tożsamości i pokonanie mrocznego boga – Amona. Artanis, któremu udało się zjednoczyć siły Khalaitów i Nerazimów i zebrać potężne siły inwazyjne szykuje się do odbicia Aiur z rąk, a raczej szpon Zergów. W tym czasie Zeratul po odkryciu ostatnich części starożytnej przepowiedni przynosi mu wieści o nadchodzącej ciemności i wrogu wszelkiego życia. Niestety chęć odzyskania domu i poczynione już przygotowania powodują, że dochodzi do ataku ale jego konsekwencje są zupełnie inne niż można się spodziewać. Amon poprzez Khalę przejmuje kontrolę nad większością sił Artanisa, a tym samym rozpoczyna swój plan pojawienia się w cielesnej postaci w tym wymiarze. Nerazimowie wraz z resztkami Złotej Armady uciekają na Shakuras – planetę Mrocznych Templariuszy aby ukryć się i zaplanować możliwość kontrataku.
Poznamy zapomniane technologie Protoss-ów, ukryte przez tą starożytną rasę tajemnicę, a nawet nowe odłamy ich rasy. W końcu wykorzystując ich pełną potęgę zmierzymy się Amonem. Będzie to naprawdę epickie podsumowanie całej serii.
Aktualnie część Wings of Liberty oraz multiplayer dostępny jest za darmo więc każdy może przekonać się czy sektor Kuprulu wciągnie go z jego historią i bohaterami. Polecam.