Lubomir – 912 m n.p.m. – KGP 22
Lubomir jest najwyższym szczytem Beskidu Makowskiego – 912 m n.p.m. i jednym z najprostszych do zdobycia jeśli chodzi o Koronę Gór Polski, w sam raz na weekendowy wypad. Na górę można wejść przynajmniej na 3 sposoby (szlak czerwony przebiega przez Lubomir, a zielony się na nim kończy). Ja chciałbym opisać jednak wersję „krakowską”. Z Krakowa wyjeżdżamy dowolnym busikiem jadącym przez Pcim. Za niewygórowaną cenę 4 zł po godzinie jesteśmy w Pcimiu.
Tutaj przechodzimy przez rzeczkę i mamy dwie możliwości, albo łapanie stopa/busa jadącego do góry, albo skierowanie się czarnym szlakiem w kierunku Polany Kudłacze. Ja oczywiście wybieram opcje pieszą i przez najbliższe dwie godziny spotykam jedynie grzybiarzy. Szlak w większości idzie lasem, dopiero pod koniec wyjdziemy na kawałek otwartej przestrzeni aby popodziwiać trochę górskich widoków.
Z lasu szlak wychodzi na betonową drogę. To ostatnie zabudowania przed schroniskiem i ostatnia szansa na podziwianie rozległych górskich widoków. W późniejszej części wędrówki lasy będą dominującymi widokami które dane nam będzie oglądać.
Po jakiś 30 minutach od wejścia na betonową drogę znajdziemy się w schronisku gdzie można posilić się przed właściwym uderzeniem na szczyt i przemyśleć którą trasę wybrać. Do wyboru są dwie opcję szlak czarny do Łysiny i dalej czerwony, albo od razu szlak czerwony. Oba prowadzą i tak na Łysinę więc większych różnic nie ma. Po wybraniu szlaku ruszamy w kierunku Łysiny aby po jakiejś godzinie czasu niezauważenie zdobyć ten szczyt. Niezauważenie gdyż z rozpędu można go ominąć. Znajduje się on na końcu szlaku czarnego gdzie należy odbić trochę w las i szukać powieszonej na drzewie kartki z napisem Łysina – 891 m n.p.m. Wbrew swojej nazwie teren jest zalesiony więc na jakieś spektakularne widoki nie ma co liczyć.
Chwila odpoczynku i ruszamy dalej. Po drodze znajdziemy niewielką drewnianą kapliczkę i przybitą do drzewa modlitwę/podziękowanie. Niestety tekst jest już bardzo trudny do odczytania. Jeśli natomiast zejdziemy ze szlaku lasem za kapliczką w dół to po chwili otworzy się przed nami piękny widok. Polecam zobaczyć o ile akurat nie będzie mgły bo wtedy nic nie widać :). Po 30 minutach od wyjścia z Łysiny docieramy do punktu docelowego czyli szczytu Lubomira. Stoi tam także mała drewniana kapliczka, pozostałości po starym obserwatorium astronomicznym oraz nowo wybudowane obserwatorium z wyraźnie odznaczającą się kopułą teleskopu. Warto zerknąć na bramę czy nie wisi kartka z godzinami w których można obserwatorium zwiedzić bo może akurat mamy szczęście i oprócz samego szczytu uda nam się zobaczyć coś jeszcze.
Widoków wiele do podziwiania nie ma więc po pamiątkowych zdjęciach można zastanowić się co dalej. Można ruszyć zielonym szlakiem do Wiśniowej albo czerwonym na Przełęcz Jaworzyce. Ja ze względu na mgłę i silne opady deszczu postanawiam wrócić do schroniska na Polanie Kudłacze i tam wyschnąć. Dwa szlaki które opisałem jako możliwości zejścia z Lubomira są pozostałymi dwoma alternatywami jego zdobycia.
Warto wspomnieć, że obserwatorium astronomiczne którego pozostałości można aktualnie zobaczyć na Lubomirze to miejsce gdzie została odkryta pierwsza polska kometa przez mgr Lucjana Orkisza. Samo obserwatorium zostało spalone przez hitlerowców w ramach represji za pomoc partyzantom latem 1944 roku.
Tak wiec po zejściu do schroniska rozpoczynam suszenie obrań i oczekiwanie na poprawę pogody. W międzyczasie zwiedzam nowo powstałe w schronisku muzeum poświęcone znalezionym w okolicy szczątkom samolotów z II wojny światowej.
Pozostała galeria znajduje się tutaj.
2 komentarze
Jakub Milczarek
Gratuluję zdobycia szczytu – +1 do KGP 🙂
A teraz kilka uwag:
Bardziej prawidłowa (kiedyś już o tym dyskutowaliśmy) jest nazwa Beskid Średni, a nie Beskid Makowski albo już najgorsza Beskid Myślenicki!
W Pcimiu to nie jest jakaś tam sobie rzeczka, tylko Raba – jedna z ważniejszych rzek w regionie!
Nic nie napisałeś o Klubie i siedzibie na Kudłaczach, a mięliśmy się lansować 😛
Świętokrzyski Włóczykij
O klubie nie pisałem bo w osobnym artykule o Kudłaczach oraz o Luboniu Wielkim jest tekst o klubie 😛