Kim jest Richar Cromwell? Jest historią samą w sobie – pierwszym człowiekiem urodzonym w przestrzeni kosmicznej. Jego narodziny zakończyły złotą erę eksploracji kosmosu, a czasy, które nastąpiły później nazwane zostały Erą Kolonizacji. Założono stałą bazę na Księżycu, a niedługo później miało miejsce pierwsze morderstwo w przestrzeni kosmicznej. Pomiędzy 2035, a 2043 w wyniku wojen ze Sztuczną Inteligencją ziemska ekonomia doznała zapaści.
Całe kontynenty zostały odcięte od energii oraz informacji czego skutkiem był ogólnoświatowy zakaz używania systemów wykorzystujących sztuczną inteligencję. W wieku zaledwie 10 lat legendarny Richard Cromwell podpisał Konwencję Ziemskiego Sektora – jeden chłopiec symbolizujący aspiracje ludzkości ku lepszej, cywilizowanej przyszłości.
Kim był Richar Cromwell? Był moim ojcem (a dokładnie ojcem postaci w którą przyjdzie nam się wcielić). W dniu w którym przyszedłem na świat kupił w moim imieniu obligację „Orbital Limited”, które dziś warte są 13 000 razy więcej niż w dniu zakupu. Był to rok 2067, rok w którym odkryliśmy „tunele”. Mój ojciec został mianowany kapitanem „Arki Noego” – statku, który wywoływał we mnie taki strach, że pamiętam go do dziś. Na swoją pierwszą misję wysłany został w czasie kiedy ja miałem dopiero 10 lat. Wtedy właśnie zdecydowałem, że chce być astronautą. Zyskałem marzenie lecz straciłem ojca. Kiedy tylko ukończyłem szkolenie w akademii zaciągnąłem się do Floty Federacji i jak się wkrótce okazało był to najgorszy możliwy okres. Jedna za drugą – megakorporacje zaczęły odłączać się od Federacji. Łatwo można było domyśleć się do czego to wszystko zmierza. Wybuchła otwarta wojna, a tereny wokół Marsa stały się regularnym polem bitwy. Podczas jednej z misji w okolicach Phobosa mój okręt został uszkodzony, a ja przez następne 10 lat orbitowałem czerwoną planetę w kapsule ratunkowej pomiędzy szczątkami mojego statku. Walki wokół Marsa trwały w najlepsze, a ja mogłem jedynie spoglądać zamarzniętymi oczami na to co działo się poniżej mnie.
Odnalezienie mnie w 2108 było praktycznie cudem. Nikt zdawał się nie interesować po czyjej stronie walczyłem. Automatycznie stałem się bohaterem wojennym w wojnie, którą ostatecznie przegraliśmy. Podczas gdy ja „spałem” układ sił w znanej części kosmosu uległ całkowitej zmianie. ISA nie ma praktycznie żadnej władzy poza orbitą Księżyca, a floty megakorporacji i nielegalne istoty obdarzone sztuczną inteligencją kontrolują zewnętrzną część układu słonecznego. Wskutek bumu kolonizacyjnego okazało się, że wszystkim brakuje doświadczonych kapitanów. Korporacja SpaceTech zaproponowała mi pracę – zgodziłem się.
Na pierwszą misję wysłany zostałem 03.09.2111 jako kapitan okrętu Stiletto. Wtedy to opuściliśmy Ziemski Sektor, a do naszego celu – Jowisza, czekało nas 8 miesięcy podróży. Na orbicie Księżyca oczekiwały na mnie jeszcze dwa okręty transportowe z floty SpaceTech. Oba pod moją opieką i komendą miały osiągnąć swój cel. Z tego co było mi wiadomo, siostrzany okręt Stiletto – FSF Hawking miał także dołączyć do nas po drodze. Było to o tyle przyjemne iż jego kapitan był moim starym znajomym. Osiem miesięcy do długi czas na rozmyślania. Mimo, że pracowałem dla tej firmy dopiero 3 lata tak wiele zdążyło się wydarzyć – kwarantanna Marsa, Kryzys na Ceres … Zastanawiałem się czy moja własna misja zostanie jakoś specjalnie zapamiętana, może jako Incydent w okolicach Jowisza.
Hawking dołączył do nas 23 grudnia, dwa dni później niż zakładał to plan. Czwartego lutego 2012 jesteśmy na tyle blisko Jowisza, że możemy wysłać sondę szpiegowską w celu zebrania danych o sytuacji wokół planety. Okazuje się, że mogłem mieć rację i moja misja może być jeszcze zapamiętana jako Incydent w okolicach Jowisza. Dane które do nas trafiły są co najmniej zastanawiające. Syndykat Kissaki zbiera duże siły w okolicach planety. Powoli zacząłem rozumieć czemu Hawking dołączył do naszego konwoju. Pierwszego marca przyszły z firmy ostateczne rozkazy co do celu mej obecności w tej części układu słonecznego. Jak się okazało znaczące odkrycia technologiczne Syndykatu Kissaki wywołały zazdrość i strach w pozostałych korporacjach. Zgodnie z informacjami uzyskanymi przez nasz wywiad źródłem tych rewolucyjnych odkryć była baza naukowa Shukenja w Sektorze Jowisza. Moją misją miało być obserwowanie tej bazy, a w razie potrzeby sabotaż bądź nawet przejęcie jej siłą. Na pewno też inne korporacje wysłały swoje okręty w tę okolicę w celu zdobycia informacji lub także przejęcia wyników badań konkurencji więc musiałem być przygotowany na konfrontacje nie tylko z jednym przeciwnikiem.
20.04.2012 docieramy w końcu do Sektora Jowisza kierując się w okolice jednego z jego księżyców – Europy. Celem okrętów transportowych były dwie siostrzane stacje – Sunflower i Michelangelo. Z zaskoczeniem stwierdzamy, ze jedna z nich podniosła czerwony alarm. Po kontakcie ze stacją okazuje się, że mają jakiś problem i gruntowany przegląd protokołów bezpieczeństwa ale nie będzie miało to wpływu na nasze przybycie. Przekazuje wiec oba statki transportowe pod rozkazy dowódcy stacji, a chwilę później Hawking także opuszcza mnie aby wykonać swoją misję.
Ponieważ stacje otoczone są polem minowym Sunflower wysłało myśliwce które mają nas eskortować. Mimo wyłączenia pola minowego okazuje się, że jedna mina nada działa. Na szczęście w ostatniej chwili udaje się to wykryć i docieramy do stacji inną drogą. Po krótkim odpoczynku dostajemy naszą pierwszą misje w tym sektorze – satelity szpiegowskie wykryły okręt transportowy zmierzający do bazy Shukenja. Naszą misją jest zatrzymanie go i sprawdzenie jego ładunku. Ponieważ okręt nie zatrzyma się nigdzie po drodze, a według informacji jest nieuzbrojony wyruszamy natychmiast. Na miejscu okazuje się, że Ronin nie jest sam – drugi nieznany okręt po naszej próbie kontaktu używa nieznanego nam napędu i ucieka. Nie mamy szans ścigać takiego okrętu więc skupiamy się na pozostawionym okręcie transportowym. Mimo rozkazu zatrzymania i gróźb zniszczenia Ronin zaczyna uciekać. Rozkazuje więc zbliżyć się na odległość z którego będziemy mogli go ostrzelać i nakazuje otworzyć ogień.
Jak się okazuje załoga szybko zmienia zdanie i poddaje okręt. Planuje wysłać grupę komandosów do zbadania co przewozi Ronin ale jego załoga straszy, że nie dopuści lądownika i go zestrzeli. Skanuje więc dokładniej statek z zewnątrz odkrywając, że jest on uzbrojony w działko przeciwko myśliwcom. Oczywiście skupiam mój ogień na nim i po chwili Ronin pozbawiony jest obrony, a przynajmniej tak mi się zdaje. Szybko wyprowadzają mnie z błędu wysyłając przeciwko mnie myśliwce i rozpoczynając ostrzał mojego okrętu. Jeśli tak mają uzbrojone zwykłe statki transportowe to ja bym chciał zobaczyć ich krążownik.
Nie ma co tracić głowy. Ich ogień skupia się na mojej obronie przeciwlotniczej. Wysyłam moje myśliwce do obrony, a sam rozpoczynam ostrzał Ronina w celu zniszczenia jego systemów bojowych. Po krótkiej walce – w końcu to transportowiec, a nie fregata – udaje mi się wyjść bez strat i uszkodzeń i wysyłam komandosów do sprawdzenia okrętu przeciwnika. Załoga Ronina stawia jeszcze niewielki opór ale nie mają szans w starciu z wyszkolonymi żołnierzami i wkrótce moi ludzie docierają do ładowni. Oprócz przewożonej kontrabandy odkrywają pojemniki z nieznany materiałów które oczywiście konfiskują. Zadowoleni z wypełnionej misji wracamy na stację Sunflower.
Po przybyciu na stację okazuje się, że nie dane nam będzie odpocząć. Podczas gdy nas nie było Sunflower odebrała sygnał S.O.S od bazy Shukenja Syndykatu Kissaki. Ponieważ taka okazja mogłaby się kolejny raz nie pojawić zostaliśmy natychmiast wysłani z „misją ratunkową”. Sztab dał nam wolną rękę w zdobyciu bazy za wszelką cenę. Jak się okazało na miejscu baza Kissaki położona była w obszarze chmury asteroid co skutecznie blokowało nasze sensory. Nie chciałem wpaść w pułapkę nakazałem więc użycie aktywnych sensorów, mając pełną świadomość, że to także zwiększy możliwość naszego wykrycia przez statki wroga. Opłaciło się. Sensory wykryły nieznane obiekty oraz fluktuacje energii wskazujące na bitwę pomiędzy nimi. Skierowaliśmy się więc w ich kierunku w celu wyjaśnienia sytuacji. Jak się po chwili okazało jednym z okrętów był Hawking broniący się przed dwoma okrętami OSEC. Naturalnie poprosił o pomoc, a ja nie mogłem odmówić więc przystąpiłem do ataku jednego z okrętów.
Rozpętała się regularna bitwa. Odciągnąłem jeden z okrętów OSEC tak aby uszkodzony już nieco Hawking miał jakieś szanse, a następnie skupiłem się na niszczeniu jego systemów uzbrojenia. Jak tylko zorientował się jaki mam plan rozpoczął ostrzał moich dział laserowych. Skupiłem się więc na jego systemie obrony przed myśliwcami i rakietami niszcząc go celnym ogniem. Następnie posłałem mu niespodziankę – rakietę. Uszkodzenia kadłuba były tak duże, że po jeszcze chwili dodatkowego ostrzału z uszkodzonego okrętu zaczęła ewakuować się załoga. To był znak, że czas pomóc Hawkingowi który radził sobie i tak całkiem nieźle. Skupiłem cały ogień na kadłubie przeciwnika który jest poważnie uszkodzony nie miał szans przeciwko dwóm korwetom i także rozpoczął ewakuacje załogi. Hawking podziękował za pomoc ale jego uszkodzenia były na tyle spore, że zdecydował się na powrót do swojej bazy życząc mi jeszcze szczęścia w mojej „misji ratunkowej”. Mój okręt na szczęście nie doznał praktycznie żadnych uszkodzeń więc mogłem spokojnie wyruszyć na poszukiwanie bazy Kissaki. Ponieważ nie znane było jej dokładne położenie czekało mnie trochę przeszukiwania chmury asteroid. W końcu ją znalazłem, niestety otoczoną przez automatyczne platformy obronne które od razu skupiły na mnie swój ogień. Wyleciałem więc szybko poza ich zasięg zastanawiając się co dalej. W międzyczasie wykryłem uszkodzony okręt KSK Ashigaru. Mimo dużego oporu naukowców na moim okręcie wyruszyłem pomóc jego załodze. Baza nigdzie nie ucieknie, a nawet jak ktoś się pojawi będzie musiał się zastanowić jak ominąć te platformy. Ashigaru był poważnie uszkodzony, jednak dla pewności wysłałem komandosów do jego przeszukania. Wewnątrz okręt wyglądał jeszcze gorzej niż na zewnątrz co było do przewidzenia. Ku mojej zdziwieniu komandosom udało się znaleźć i uratować jedną osobę. Po jej przetransportowaniu na mój okręt dowiedziałem się od niej, że system jest w pełni zautomatyzowany i nie można go wyłączyć bez kodu który posiada stacja i okręty wojenne Kissaki. Dostałem także pełną mapę położenia platform wokół stacji. Po jej przejrzeniu okazało się, że jest szansa podlecieć bliżej stacji, a mój pierwszy oficer stwierdził, że nawigacja pomiędzy asteroidami będzie trudna ale nie niewykonalna. Łatwo mu powiedzieć, to nie on się będzie musiał zastanawiać jak wykorzystać asteroidy do ochrony. Po chwili zastanowienia stwierdzam jednak, że to jedyne wyjście. Podczas zbliżania się do bazy udaje mi się wykryć jeszcze jeden uszkodzony okręt KSK Bushi – fregatę Kissaki. Jest szansa, że będzie miała na pokładzie kody de aktywujące system obronny bazy. Zmiana planów. Kieruje się do okrętu który może dać mi kody wyłączające po drodze obrywając jedną rakietą. Za blisko platform, zmieniam kurs bo następna rakieta może być ostatnią. Udaje mi się podlecieć na tyle blisko aby wysłać komandosów i technika. Na statku nie ma żywej duszy ale udaje im się dostać na mostek i tam wyłączyć platformy. Niestety okazuje się, że ktoś nadal „grzebie” w systemie i mam tylko 3 minuty na dotarcie do bazy. Co gorsza zaraz po odlocie moich komandosów z Bushi ktoś aktywuje jej systemy bojowe i zaczyna do nas strzelać. Nie mam czasu na zabawy, zostawiam ten okręt widmo i lecę do bazy. Równocześnie wysyłam tam moich komandosów. Podczas gdy oni przedzierają się przez kolejne poziomy stacji i walcząc z jej automatycznymi systemami obrony ja niszczę platformy, nie mam zamiaru ryzykować ich przedwczesnego włączenia. W międzyczasie okazuje się, że na terenie stacji znajduje się nietypowy okręt. Na tyle nietypowy, że może nawet niezbudowany przez ludzi. Po jego oględzinach przez techników okazuje się, że są w stanie nim lecieć. Ponieważ platformy aktywowały się znowu i rozpoczęły ostrzał mojego statku nakazuje im natychmiastową ewakuację na zdobytym okręcie. Obrywamy rakietą. Próbuje wycofać się poza linię obronną stacji. W międzyczasie oglądam zdobyty okręt – jest piękny ale niestety kompletnie nieuzbrojony.
Udaje mi się dotrzeć do Sunflower. Naukowcy od razu przystępują do oględzin statku. Niestety satelity dalekiego zasięgu wykrywają flotę Kissaki zbliżającą się do bazy. Ich misja wydaje się oczywista odzyskać utracony okręt – Angelwing. Dostaje pod komendę dwa dodatkowe okręty: Madeline i Lightning, a naszym celem staje się obrona przed okrętami Kissaki. Sytuacja wydaje się całkiem prosta dopóki nie okazuje się, że wrogi haker przejął kontrole nad polem minowym otaczającym naszą bazę, a następnie także nad platformami obronnymi. Zaczyna się prawdziwa walka o przetrwanie. Rozkazuje Angelwing pozostać blisko mojego okrętu bo wróg aby go przejąć musi wysłać komandosów, a przecież zdobyty statek jest całkowicie bezbronny. Pozostałym jednostkom nakazuje skupić ogień na kolejnych wrogich jednostkach- to nasza jedyna szansa na wyjście z tego w jednym kawałku.
Mimo ciężkich walk i kilkukrotnej próbie przejęcia Angelwing pozostała w naszych rękach, a zniszczenie floty Kissaki spowodowało iż SpaceTech stał się wiodącą siłą w tym sektorze. Za doskonałą obronę bazy Sunflower zostałem także odznaczony medalem co było miłym akcentem na zakończenie tej misji. Zniszczenie wrogiej floty dało nam także możliwość przestudiowania danych zdobytych podczas naszej „misji ratunkowej” w bazie Shukenja. Jak się okazało baza ta była jedynie niewielkim centrum naukowym, a wszystkie poważne badania nad najciekawszymi technologiami prowadzone były w placówce Shukenja-beta w okolicach Plutona. Niestety aktualnie Jowisz i Pluton znajdują się prawie w opozycji w związku z tym podróż konwencjonalnym napędem zajęła by nam prawie 4 lata. W związku z tym dowódca bazy Sunflower podjął decyzje o mianowaniu mnie kapitanem nowo zdobytego okrętu – Angelwing i wysłaniu na misję zdobycia informacji o badaniach prowadzonych w okolicach Plutona. Dzięki napędowi mojego nowego okrętu powinniśmy osiągnąć nasz cel w parę tygodni. Załogę Angelwing stanowić będą głównie przeniesieni ze Stiletto ludzie w związku z tym mam pewność, że załoga poradzi sobie z tym zadaniem równie dobrze jak z obroną Sunflower.
W pierwszej kolejności przed wylotem czeka mnie jednak dobranie uzbrojenia i systemów na tak daleką wyprawę.
Na miejscu kolejna niespodzianka. Nie dość, że basa Kissaki wygląda na opuszczoną to w jej okolicy unosi się kolejny niezidentyfikowany obiekt, a ku uciesze i fascynacji mojego głównego technika także „tunel”. Taki „tunel” nie był obserwowany w układzie słonecznym od katastrofy Arki Noego. Postanawiam zacząć moje małe dochodzenie od zbadania „tunelu”. Okazuje się, że to to samo rozdarcie czasoprzestrzeni co było obserwowane 60 lat temu w okolicach Marsa i doprowadziło do katastrofy statku mojego ojca. Tym razem jest jeszcze większe i stabilniejsze. Nie planuje jednak testować czy można nim przelecieć. Kieruje się do dziwnego obiektu unoszącego się w okolicach bazy. Mój technik twierdzi, że jest to całkowicie obca struktura ale inna niż nasz statek. Nie posiada żadnych wejść, okien czy czegokolwiek mogącego być porównane do naszej technologii. Zbliżam się do ostatniego interesującego mnie obiektu – bazy i rozpoczynam jej skanowanie. Informację nie są zachęcające – baza jest kompletnie opuszczona, a wszystkie systemy wyłączone, nawet te automatyczne które powinny działać. Kiedy już traciłem nadzieje komputer natknął się na coś niesamowitego. Pod powierzchnią asteroidy było ukryte pomieszczenie stworzone z materiałów takich jak nasz okręt. Musiałem wysłać tam grupę badawczą. Moja decyzja szybko okazała się błędna. Jak tylko zadokowali do stacji z nieznanych powodów wszyscy zginęli. Z transmisji wynikało, że ich broń sama zaczęła strzelać. Zastanawiałem się co robić dalej gdy niezidentyfikowany obiekt który wydawał się całkiem martwy nagle „ożył” i zaczął zbliżać się do nas. Bez ostrzeżenia zaatakował uszkadzając napęd międzyplanetarny i poszycie kadłuba. Równocześnie z bazy w naszym kierunku wystrzelił czerwony promień. Co u diabła? – pomyślałem. Pierwszy oficer zaczął krzyczeć, że ktoś włamał się do systemu i co dziwniejsze zaczął aktywować dodatkowe systemy na okręcie. Nagle okazało się, że mamy osłony. Istotą, która to zrobiła była Tenshi – główny naukowiec stacji, a równocześnie system sztucznej inteligencji czwartej generacji. Stwierdziła, że jedynym sposobem ucieczki przed tym czymś co nas zaatakowało jest nie strzelać tylko wykorzystać „tunel”. Zaufać sztucznej inteligencji? I to jeszcze zadomowionej na moim okręcie? Chyba nie miałem wyjścia. Rozpocząłem wyścig z czasem do „tunelu” za którym czekała na mnie wielka niewiadoma.
Są takie rzeczy na które żadna akademia nie jest w stanie przygotować przyszłego kapitana okrętu. Lot niezbadanym tunelem czasoprzestrzennym za radą zbuntowanego AI jest na pewno jednym z nich. Miałem nadzieje, że możemy zaufać Angel, ostatecznie nie mieliśmy innego wyjścia. Nasza nowa towarzyszka wyjaśniła, że była głównym naukowcem w bazie Shukenja Beta która tak jak my została zaatakowana przez bardzo rozwiniętą sztuczną inteligencję wykorzystującą obiekty przed którymi uciekliśmy. Podczas lotu przez „tunel” mieliśmy mnóstwo czasu na spekulację na temat tego co nas czego po drugiej stronie. Fakty jednak okazały się większą niespodzianką niż nasze najśmielsze wizje. Zaraz po wyjściu z tunelu wydawało nam się, że jesteśmy bezpieczni. Do pierwszego alarmu. Obce okręty pojawiły się na naszym radarze szybko zbliżając się w naszym kierunku. Co gorsze w pobliżu wykryliśmy dobrze uzbrojoną potężną stację kosmiczną. Załoga rzuciła się do konsol przygotowując się do otwarcia ognia w walce o własne życie. Kiedy obce okręty weszły w zasięg naszych dział przecieraliśmy oczy ze zdumienia, na pierwszym z nich dostrzegliśmy znajomo brzmiącą nazwę „Marco Polo”. Jak się szybko okazało projekt „Noe” który na Ziemi zapamiętamy został jako jedna z największych katastrof w historii ludzkości w rzeczywistości okazał się sukcesem. Tunel zapadł się za okrętem ale osadnicy przeżyli. Pod wodzą mojego ojca założyli kolonie w nowym systemie całkowicie odcięci od kontaktu z macierzystą planetą. Po jakimś czasie doszło do spotkania z rasą znaną pod nazwą Vardrag. Ich technologia wyprzedzała ziemską w niewyobrażalny sposób więc naturalnie próbowano z nimi wejść w pokojowe kontakty. Udało się, a ziemska kolonia zyskała potężnego sojusznika. Niestety pojęcie „sojusznika” nie oddaje dokładnie relacji pomiędzy dwoma rasami. Mimo potężnej technologii jaką rasa Vardrag dysponowała miała „opory” z bojowym jej wykorzystaniem. W przeciwieństwie do swoich przeciwników którzy w wojnie widzieli sens istnienia. Nasz rasa z „zacięciem” do wojaczki wydała więc im się … przydatna. Zaproponowali kolonistom zaawansowaną technologię w zamian za pracę jako najemnicy w wojnie prowadzonej z rasą zwaną Gorg. Ludzkość wysyłając „Arkę Noego” miała nadzieje na odkrycie Utopi ale jedyne co udało się znaleźć to nowe wojny, nowi wrogowie i nowe sposoby zabijania. Jak pokazuje historia tej części galaktyki relację pomiędzy tymi dwiema rasami nigdy nie były zbyt przyjazne ale prawdziwa ich eskalacja nastąpiła niedawno pod wpływem pewnego kataklizmu na skalę galaktyczną. Z nieznanych przyczyn skomplikowany system tuneli łączących ich układy słoneczne zaczął się zmieniać powodując chaos w długo istniejących międzygwiezdnych imperiach. Tunele stały się zawodne, a odcięte prowincje nie miały kontaktu ani ze sobą ani z głównymi planetami. Rasa Gorg oczywiście uważała, że to Vardrag są odpowiedzialny za taki stan rzeczy bo tylko oni dysponowali na tyle zaawansowaną technologią aby spowodować tak potężne zmiany w systemie tuneli. Jednak według oficjalnej teorii rasą odpowiedzialną za ten problem była tajemnicza rasa ukryta pod nazwą Mechanoid. Niesamowicie zaawansowana technologicznie i prawdopodobnie będąca sztuczną inteligencją. Mieli mieć tak potężne zdolności, że byli w stanie doprowadzić do zapadania się gwiazd. Przeglądając nagrania przedstawiające okręty tej rasy doszedłem do wniosku, że to ta sama rasa która zmusiła nas do użycia tunelu koło Plutona. Wszelkie próby kontaktu przez inne rasy z Mechanoidami zakończyły się porażką. Przy okazji dostaliśmy zakaz powrotu na Ziemie dopóki sytuacja po drugiej stronie tunelu nie zostanie zbadana, a obszar nie zostanie uznany za bezpieczny. Na czas oczekiwania zostaliśmy zaproszeni przez osadników do odwiedzenia ich głównej kolonii : Noe. Skorzystałem z zaproszenia i przyłączyłem się do konwoju który miał wyruszyć w kierunku tej planety.
Lot był całkiem przyjemny do momentu w którym coś wyłączyło nasze napędy międzyplanetarne i cały konwój został zatrzymany. Dowódca konwoju stwierdził iż nie wie czemu się zatrzymaliśmy, a powtórne przygotowanie do uruchomienia silników na transportowcach zajmie jakieś 10 minut. Pozostało nam czekać. Już zacząłem zastanawiać się o co tu chodzi gdy mój pierwszy oficer zasygnalizował wykrycie nieznanych okrętów na kursie przechwytującym do naszego konwoju. Profilaktycznie podniosłem osłony i przygotowałem się na najgorsze. Dobrze zrobiłem, po chwili dostałem informację z okrętu dowódcy, że to rasa Raptor zmodyfikowana genetycznie i wzmocniona cybernetycznie rasa morderców stworzona przez Vardrag – no pięknie jeszcze mi tego brakowało. Skierowałem się do obrony transportowców. Zaatakowałem najbliższych przeciwników z nadzieją odciągnięcia ich od bezbronnych transportowców. Udało się tylko częściowo, widać, że to one były głównym celem. Skupiłem więc cały ogień na kolejnych okrętach przeciwnika mając nadzieje, że technikom uda się aktywować napędy na okrętach wcześniej niż przewidywali. Przeciwnik okazał się potwornie silny. Tylko dzięki ciągłemu ostrzałowi jednego punktu udało mi się zniszczyć jeden z wrogich okrętów.
Niestety to było za mało, znacznie za mało. Podczas gdy ja próbowałem zniszczyć kolejne okręty przeciwnika inne wrogie siły uszkodziły jeden z transportowców i zaczęły dobierać się do drugiego. Wróciłem na odsiecz. W samą porę aby zmusić wrogie siły do reorganizacji i aby dowiedzieć się, że silniki są gotowe do skoku. Nie mając szans w tym starciu uciekliśmy. Niestety chwilę przed naszym odlotem jeden z transportowców: Fat Lady został przejęty przez wroga. Nic już nie mogliśmy zrobić. Po przybyciu do centralnej koloni Noe zostałem poproszony o dalsze wsparcie sił osadników w odbiciu utraconego okrętu. Tak zaczął się kolejny rozdział mojej wielkiej przygody która miała jeszcze wielokrotnie rzucić mnie na nieznane tereny ku nieznanym systemom gwiezdnym w poszukiwaniu mojej drogi powrotnej do domu.
Wspaniała gra zawierająca elementy strategii i symulacji z bardzo rozbudowaną fabułą czerpiącą garściami z takich klasyków fantastyki jak Babilon 5 czy Star Trek. Wciąga jak czarna dziura i zapewnia wiele godzin wspaniałej zabawy. Polecam. Tym bardziej iż cena – około 5 zł na znanym portalu aukcyjnym nie jest wygórowana. Gra była także dodatkiem do jednego z czasopism komputerowych więc czasem można ją znaleźć jeszcze taniej. Mimo swojego wieku powstają do niej kolejne dodatki fanowskie jak choćby konwersje do uniwersum wspomnianego: Star Trek-a, Babilon 5 czy Gwiezdnych Wrót. W tym roku pojawiła się także zapowiedź drugiej części.
Pingback: Znajomi piszą: wrzesień 2011 | Jakub Milczarek